Walking Street.
Tajski boks, to ich narodowy sport.
... i kolega leży.. Może specjalnie, może nie :D
Tam każdy zarabia jak potrafi, mała, śliczna Tajka :)
Pattya Beach.
Alejka palmowa na Pattaya Beach.
Centrum Handlowe.
Obraz króla Tajlandii można było spotkać dosłownie wszędzie... Tajowie bardzo go kochają.
Na ulicy jest ogrom najlepszego jedzonka, czego dusza zapragnie, ale jednak trzeba uważać.
Codziennie delektowałam się pysznymi placuszkami bananowymi z czekoladą lub czekoladą i sosem truskawkowym, pycha. Oraz...
wspaniałymi lodami kokosowymi, ach zjadłabym teraz sobie :P
1 szt kosztowała 50 baht'ów, czyli 5 zł.
Pragnienie można było ugasić wodą kokosową...
To naturalna a'la kroplówka.
Smakowało mnie również sushi, bo te z polskich restauracji nie za bardzo ... Codziennie były świeżutkie a 1 szt kosztowała 10 baht'ów czyli tylko 1 zł.
Ślinka leciała na widok mixu makaronów z jajkiem, warzywami i owocami morza.
Nie mogłam nie spróbować lokalnych owoców morza, kalmary, kałamarnice, ośmiorniczki, itp.
Danie gotowe, kosztowało 30 baht'ów czyli tylko 3 zł :)
Były też pieczone robaczki... Skorpiony, szerszenie, żaby, karaluchy, koniki i inne smakołyki, heee, hee...
Osobiście skusiłam się na skorpiona, a co będę sobie żałować :D :D
Na końcu Pattaya Beach mieliśmy ulubiony kram z rybami i owocami morza, codziennie chodziliśmy na zakupy i małe obżarstwo :)
Zupka z owocami morza.
Za bardzo mnie nie smakowała, za dużo było posmaku trawy cytrynowej...
Za to krewetki, kraby przepyszne i jakie tanie :)
Porcje krewetek wahały się od 100 baht'ów do 200 baht'ów, czyili 10 - 20 zł, a 3 szt. krabów za 200 baht'ów, czyli 20 zł. Także żyć nie umierać :D
Krewetki w toku pieczenia.
Krabusie.
Już upieczone ...
... i pyszny makaron z owocami morza.
Do tego świetne piwko, lepsze niż nasze i świeżo wyciśnięte soki z pomarańczy oraz mix.
Jak widać człowiek nie chodził głodny, można było najeść się do syta i to za małe pieniądze :)
Zaprasza na trzecią część, która będzie, egzotyczna, kolorowa i bajkowa :)
Super, chciałabym tam pojechac;)
OdpowiedzUsuńPolecam :)
Usuńbyliście tylko na Pattaya?
OdpowiedzUsuńTak, bo Pattaya to wycieczka z biura podróży. Chcieliśmy na własną rękę zwiedzić Bangkok, ale zabrakło czasu a tak chciałam go zobaczyć. Na drugi raz jedziemy na objazdówkę po Tajlandii i Kambodży, nie ma co... :)
Usuńja tez jestem fanką dziwnego jedzenia - z takich najdziwniejszych i może trochę obrzydliwych spraw jadłam móżdżek...
OdpowiedzUsuńO nie!!! Móżdżku bym nie zjadła :/
UsuńPodziwiam CIę za próbowanie tego wszystkiego :) Mnie pewnie zabrakłoby odwagi. Cudowne wspomnienia a lody też chętnie bym spałaszowała :)
OdpowiedzUsuńWspomnienie fantastyczne :) W Rzymie być i Papież nie widzieć, koniecznie trzeba było wszystkiego skosztować :)
UsuńOdważna z ciebie kobitka:) Ja na skorpiona bym się nigdy w życiu nie skusiła ale makarony to już inna bajka. Wyglądały smakowicie.
OdpowiedzUsuńDzięki :) Już od samego początku miałam ochotę skusić się na skorpiona :) Smakował jak chipsy, więc nie jest źle ;)
UsuńPodziwiam Cię za tego skorpiona :)
OdpowiedzUsuńZnakomite zdjécia <3
OdpowiedzUsuńWOW! Ale jedzonko! gratulujé odwagi na zjedzenie skorpiona! ja bym nie zjadla...hihi :D
buziaki
Dzięki :) Jedzonko było wspaniałe, tyle nowych smaków... :)
Usuńowoce morza, sushi czy inne robale nie dla mnie... bleeeeee
OdpowiedzUsuńjak mogłaś zjeść to coś tam, zwane skorpionem? :O
Szczerze wszystko prawie mnie smakowało, a skorpiona wchłonęłam z czystej ciekawości :) Natomiast sushi w Polsce mnie nie smakuje a tam pychotka :)
Usuńfuuuuj.. ja nie lubię takich rzeczy, jakieś takie oblesne i już :D
UsuńKochana, wygląda jak wygląda, ale jak byś posmakowała, zmieniłabyś zdanie :) Mówię Ci to ja, wybredna w jedzeniu ;)
UsuńJedzonko - aż mam ślinotok :D A co do skorpiona to super, że masz w sobie odwagę i ciekawość do próbowania nowych rzeczy :D
OdpowiedzUsuńTeraz bym co nie co przekąsiła z tych dań ;) Chciałam również spróbować mrówek, ale nie było, smuteczek :(
Usuń